W dzisiejszym meczu DRUŻYNA Rozwoju pokazała nam jak powinno grać się w piłkę, wróciła nas do szeregu z którego wydawało nam się, że się wychyliliśmy tydzień temu. DRUŻYNA Rozwoju udowodniła, że ZESPÓŁ to nie 11 zawodników, bo ważni są Ci zawodnicy, których nie policzymy na boisku... Grali dziś w przewadze, składali się z 10 chłopów, ale byli też PEWNOŚĆ, WIARA, POMYSŁ I UMIEJĘTNOŚCI. To składało się na siłę z którą sobie nie poradziliśmy....
Początek meczu był bardzo ospały, wolny, bo taka jedynie może być pogoda w okolicach godziny 12 w słoneczny dzień. Chłopaki z Rozwoju pokazali, że aby wygrać mecz wystarczy mieć pewnie łapiącego piłkę bramkarza, chłopa w środku, który potrafi rzucić świetną piłkę, szybkich chłopów na skrzydle i doświadczonych napastników potrafiących przytrzymać piłkę. Lider nasze A-klasy chciał udowodnić, że zasługuje na awans i to zrobił. Celny strzał w światło bramki z 30 metra Krzysia Michalskiego wylądował w rogu naszej bramki. Może można było zablokować ten strzał, może można było go obronić ... Fakt był taki, że piłka wpadła do bramki. I może gdyby jeszcze strzał Tomka Michalskiego w pierwszej połowie zamiast na słupku wylądował w siatce byłoby inaczej, ale niestety tak się nie stało. W drugiej połowie chcieliśmy choćby pokusić się o honorowe trafienie, ale jedyna udana wrzutka w przeciwnika pole karne, dobrze przyjęta przez Tomka zamiast w siatce wylądowała za bramką, a w ostatniej akcji meczu, po fajnej akcji Kawa kiwnął jeszcze bramkarza, pojawił się chłop i zamiast w siatce, piłka znalazła się chen daleko.
Parę takich przemyśleń nasunęło mi się po dzisiejszym meczu. Jose Mourinho bez względu na to w jakiej drużynie jest, zawsze ma najlepszego bramkarza, obrońcę, pomocnika czy napastnika. Bez względu na to gdzie wyląduje i jakich zawodników ma, to ma ich najlepszych. Dlaczego? Bo sam w to wierzy! A dzięki temu oni potrafią wznieść się na szczyt swoich umiejętności. Tydzień temu wiedząc, że gram może nie grając najlepszego meczu w moim życiu potrafiłem cieszyć się grą i skakać tak wysoko jak tylko mogłem. Dziś po jednym podaniu nie celnym do mnie, usłyszałem głos kolegi, że po co do niego grasz piłkę... Po meczu możesz powiedzieć trenerowi po co jeszcze wystawia tego czy tamtego zawodnika, ale na boisku, jestem najlepszym zawodnikiem jakiego aktualnie możesz mieć obok siebie, i lepiej dla Ciebie, żebym wierzył w to, że potrafię Ci pomóc i wskoczyć za Tobą w ogień. Ale niestety Panowie, nie wierzymy w siebie! Lubimy się, dobrze bawimy, ale to w tygodniu, w weekend każdy chce, ale może dlatego nie wychodzi. Czy bramka padnie po okiwaniu przeze mnie 5 chłopów i lobie bramkarza, czy po moim podaniu na pustaka, to jest taka sama bramka dla SPARTY dająca zwycięstwo. I nie jest ważne, ile kto ma bramek, ale ważne żeby ZESPÓŁ zdobywał bramki. Meczu nie zawali jedna osoba, mecz może zawalić ZESPÓŁ, ale też ZESPÓŁ może mecz przegrać. Jeśli robi to ZESPÓŁ nie ma wstydu, bo każdy może przegrać.
Jedna akcja Rozwoju utkwi mi na długo w pamięci ... i to nie dlatego, że skończyła się bramką, bo byle jakim strzałem, z którego nic nie było, ale piłka trafiła do trenera przeciwników, a ten w dobrej sytuacji zamiast strzelać, stwierdził, że dogra jeszcze do podopiecznego. Podanie wyszło, strzał już mniej, ale nikt do nikogo nie miał pretensji, wręcz przeciwnie zawodnik zapytał czemu Trener nie strzelał w takiej dobrej sytuacji ... Czy u nas byłoby podobnie? Czy to na pewno chodzi o to czy mam jedną, dwie, dwanaście czy trzynaście bramek? Czy może chodzi o to ile bramek strzeliła SPARTA i które miejsce SPARTA ma w tabeli?
Sezon się kończy... Mam nadzieję Panowie, że w przyszłym będziecie latać, wierzyć, że z każdym można wygrać i nie liczyć sobie bramek i patrzeć który jestem w klasyfikacji strzelców (czy się wyświetlam na stronie), ale widzieć SPARTĘ na pierwszym miejscu dzielnie zdobywającą punkt za punktem... Razem... Na dobre i na złe, jeden za wszystkich i wszyscy za SPARTĘ!!!